Gerald Bruneau. Andy Warhol's dust |
In the future everyone will be famous for 15 minutes (W przyszłości każdy będzie sławny przez 15 minut) - to jedno z najbardziej znanych powiedzeń Andy'ego Warhola, wielkiego świadka utowarowienia nowoczesnego społeczeństwa i jego wartości.
Fotograf
"portrecista" Gerald Bruneau stał się znany dzięki swojej ogromnej
produkcji zdjęć opublikowanych w czasopismach całego świata.
Co łączy tego
byłego chłopaka z długimi blond włosami, który po raz pierwszy objawił się publicznie
jako tancerz w filmie Georgesa Lautnera “Ne nous fachons pas”, z ojcem Pop-Artu?
Smuga wymiany
doświadczeń twórczych i życiowych, której to historia po raz pierwszy zostaje
opowiedziana poprzez wystawę fotograficzną "Andy Warhol’s dust" (Pył
Andy'ego Warhola), prezentowaną w galerii Sztuki Współczesnej Giacomo Guidi w
Rzymie.
Jak napisała
Alexandra Rosati: "Życie Geralda Bruneau jest nurkowaniem w oceanie
nieskończenie wielu różnych rzeczywistości, tak różnych od siebie, że mogą
zdezorientować każdego, kto próbuje stanąć w ich obliczu." Bruneau, urodzony
we Francji i obywatel świata z wyboru, swoją pierwszą podróż do USA odbył w
latach 1978-1980. Piękny Dandie wylądował w Nowym Jorku, stając się od razu "robotnikiem"
Fabryki Andy'ego Warhola, mieszczącej się wtedy przy 860 Broadway Street, w
budynku naprzeciwko Union Square, dziś już kompletnie przebudowanym.
Filozofia Warhola polegająca
na profanacji obiektu sztuki, aby stał się on produktem masowej konsumpcji, zupełnie
jak Coca Cola w butelkach lub zupy Campbella w puszkach (dziś uświęcone dzięki jego
dziełom), doprowadziła go do konieczności podjęcia produkcji seryjnej swoich
obrazów przy pomocy sitodruku, ale również do robienia zdjęć i powielania ich,
nagrywania filmów (często w duchu glamour) oraz przeprowadzania tzw. Screen Test.
Warhol przedsiębiorca - aby pracować tak
jak chciał - potrzebował świty wykonawców: drag queens, gwiazd filmowych,
znanych osobistości, arystokracji, ale także fotografów, muzyków i
wolnomyślicieli. Stawali się oni sławni jako Supergwiazdy Warhola. Ci "robotnicy
sztuki" pomagali mu tworzyć jego obrazy, występowali w jego filmach i kreowali
atmosferę, dzięki której Factory były legendarne. "To bardzo trudne mieć
tak wielu znanych ludzi w biurze, jednocześnie i w tym samym czasie, bo nikt
nie rozumie, co tu robią inni." - Warhol wyznał kiedyś.
- On sam wyszukiwał dziwaczne osobowości. Otaczał się ludźmi
niezwykłymi. Artyści, arystokraci, osoby będące w stanie przekroczyć wszelkie
granice. - opowiadał mi Gerald,
kiedy zaczęliśmy pracować wspólnie nad projektem tej wystawy.
W tamtym okresie
Bruneau był mężem księżniczki Giovanny Pignatelli, uwiecznionej przez Warhola
na swoim obrazie, jak Brigitte Bardot, Marilyn Monroe, Elvis Presley,
Jacqueline Kennedy Onassis, Marlon Brando, Elizabeth Taylor, czy inne gwiazdy, które
stały się ikonami Pop Artu. O jego małżeństwie z arystokratką starszą o czternaście
lat rozpisywały się gazety. Para uczestniczyła często w imprezach
undergroundowych światka artystycznego Nowego Jorku. Andy Warhol uwiecznił ich swoim
Polaroidem. Gerald i Giovanna w akcie pocałunku: piękni, szczęśliwi, zakochani
(był to prezent ślubny ojca Pop Artu). Włoska księżniczka i jej francuski młody
mąż brali też udział w sesji glamour wykonanej przez Christopera Makos’a dla Interwiew
Magazine. To słynne czasopismo znane
jako "Crystal Ball of Pop" i poświęcone kultowi gwiazd, zostało założone
w 1969 roku przez Andy'ego Warhola i Gerarda Malanga.
- Mieszkaliśmy w luksusowym hotelu, i pamiętam, że pewnego
dnia Andy przyszedł do mojej żony by zabrać ją na imprezę. Byłem tak wściekły,
że zacząłem rzucać za nim kryształowymi popielniczkami z okna. Upadały na
chodnik i rozbijały się na tysiące kawałków. Obracały się w kryształowy pył… Warhol
w deszczu odłamków szkła, owiany chmurą krystalicznego proszku, to obraz, który
pozostał mi w pamięci - powiedział mi Bruneau pokazując prywatne zdjęcia z przeszłości i fotograficzny
portret żony, księżnej Giovanny Pignatelli w wannie pełnej piany, z koroną na
głowie i jej obrazem wiszącym na ścianie z czerwonego marmuru, podpisanym przez
wielkiego amerykańskiego artystę.
W 1982 roku Gerald
Bruneau powrócił do Andy'ego Warhola, aby go sfotografować. Jak mi opowiedział łączyło
ich zobowiązanie zawodowe i Warhol zgodził się mu pozować. Ojciec Pop-Artu
sprzedawał zazwyczaj swój wizerunek jako produkt handlowy. Istnieje kilka
autoportretów, które po jego śmierci osiągnęły stratosferyczne ceny. Wśród nich
“Self Portrait“ wykonany w 1963
roku na stacji metra w Nowym Jorku, w kabinie do zdjęć paszportowych, a
następnie powielony w technice sitodrukowej na płótnie podzielonym na cztery części, z niebieskim tłem. Na
aukcji w Christie’s w 2011 roku został sprzedany za rekordową sumę 38,4
milionów dolarów. Warhol występował również w reklamach.
"Niektóre
firmy były zainteresowane zakupem mojej aury. Nie chcieli mojej produkcji artystycznej.
Powtarzano mi: "Chcemy twoją aurę”. Nigdy nie mogłem zrozumieć, co
chcieli. Ale byliby skłonni zapłacić dużo pieniędzy za to. Pomyślałem wtedy, że
jeśli ktoś był w stanie zapłacić aż tyle, powinienem spróbować wyobrazić sobie,
co to jest."- napisał artysta w swojej książce The Philosophy of Andy Warhol (From A to B & Back Again).
Trzy ujęcia, na które
Warhol przyzwolił portreciście Bruneau mają magię osiemnastowiecznych dagerotypów,
przedstawiających ludzi w pozie godności i absolutnej pewności siebie, która
wynikała z osiągniętego przez nich statusu społecznego. Andy Warhol siedzi na
krześle poważny i uroczysty: pierwsze ujęcie pokazuje całą postać, drugie to
portret ujmujący popiersie, trzecie to plan ogólny, gdzie w dużym, ciemnym
pokoju twarz pozującego i jego charakterystyczna jasna paruka stają się
świetlnym kontrapunktem.
Jest wiele innych
zdjęć, które znamy, przedstawiających ojca popcultury jako "produkt
Warhol", na równi z puszkami Campbell. Niewątpliwie natomiast Geraldowi
Bruneau w swoich trzech ujęciach udało się uchwycić aurę Andrewa Warhola (tak
brzmiało jego prawdziwe imię i nazwisko, gdyż miał korzenie słowiańskie). To ta
sama aura emanująca z pierwszych obrazów fotograficznych przekazujących nam
prawdę o osobie sfotografowanej i której utraty żałował Walter Benjamin w eseju
Kleine Geschichte der Fotografie. Powtarzalność - jaką technicznie
zapewniła właśnie reprodukcja fotograficzna, dzięki której możliwe było powstanie
sztuki masowej i rozwój nowych kategorii estetycznych, zgodnych z nowoczesnym
rytmem życia oraz produkcji - zniszczyła unikalność i wyjątkowość aury. Dawniej
była nawet modna "fotografia post mortem", która polegała na
reprodukcji zdjęcia zrobionego jeszcze za życia, z użyciem prochów zmarłego. «Co początkowo było
ciałem, z ziemi (Pierwszy człowiek z ziemi – ziemski… - 1 Kor 15,47) przez
śmierć znowu stało się popiołem i pyłem - i to jest napisane: bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!»...
W szczególności
trzecie ujęcie portrecisty Bruneau odsłania nam inną wizję Warhola, który sam
stał się ikoną Pop poprzez reprodukcję swojego wizerunku fotograficznego w
różnych pozach i tonacjach. Andrew Warhola sfotografowany przez Bruneau, siedzący
na krześle w rogu własnej pracowni, jest zwykłym człowiekiem, kruchym,
przerażonym własnymi lękami i fobiami (w tym samotnością, chorobą i śmiercią).
To wieczny widz, który rozpaczliwie potrzebuje otaczać się innymi, aby brać
udział w ich życiu i wypełnić nim swoje własne. "Mam chorobę społeczną.
Muszę wychodzić zawsze wieczorem. Jeżeli zostaję w domu, zaczynam rozmawiać z
moimi psami. Gdy byłem w domu przez tydzień, moje psy dostały załamania nerwowego."
- Andy wyznał w jednym ze swoich słynnych cytatów, a innym razem powiedział:
"Wyglądam okropnie i nie dbam o to, aby dobrze się ubierać i być atrakcyjnym,
ponieważ nie chcę podobać się nikomu. Minimalizuję moje pozytywne cechy i podkreślam
złe. Jednak pomimo to zawsze jest ktoś mną zainteresowany. Zastanawiam się:
"Co robię nie tak?".
Oto aura Andy'ego
Warhola, za którą tak wielu chciało zapłacić sporo pieniędzy, ale indywidualność,
to coś czego nie można kupić.
Gerald Bruneau sfotografował
również ojca Pop-Artu w akcie pracy. Na wystawie "Pył Andy'ego
Warhola" w galerii Giacomo Guidi, we współpracy z Edwardem Dionea Cicconi
nadzorującym edycję i produkcję dzieł fotograficznych, wybraliśmy dwa ujęcia,
które pokazują amerykańskiego artystę gdy maluje.
- Warhol rzadko malował osobiście. Myślał, projektował,
tworzył idee, a prace ręczne delegował innym. Ale to on był jedynym autorem,
ponieważ na wszystkim umieszczał swój podpis i swoje piętno. Potrzebny był
tylko jego dotyk lub to, aby się pojawił i każde dzieło sztuki stawało się warholowskie. - wspomina Gerald.
Oczywiście, dla
kogoś, kto nadał sobie drugie imię: "Business Man", cała egzystencja była
naznaczona przywiązaniem do wartości estetycznej i handlowej: marka, luksus,
pieniądze, mit, a przede wszystkim wiedza jak sprzedać i kupić. "Zacząłem
jako artysta komercyjny i chcę skończyć jako biznesmen sztuki";
"Artysta to ktoś, kto produkuje rzeczy, których ludzie nie potrzebują, ale
- z jakiegoś powodu - uważa, iż to dobry pomysł, aby im je sprzedać";
"Kupowanie jest bardziej amerykańskie niż myślenie i ja jestem bardzo
amerykański." - W tych trzech zdaniach zawarta jest filozofia Andy'ego
Warhola.
Warhol zmarł w
Nowym Jorku w dniu 22 lutego 1987 w wyniku komplikacji po zabiegu. Zdążył
zrealizować swoją wersję Last Supper, inspirowaną Ostatnią
Wieczerzą Leonarda da Vinci. Miał 59 lat. Wielki profanator sztuki w
rzeczywistości był człowiekiem religijnym, bojącym się śmierci, co wyraził w swojej
serii wypadków drogowych, krzeseł elektrycznych i czaszek.
Rok później, 10.000
przedmiotów, które posiadał za życia zostało wystawionych na aukcji zorganizowanej
przez Sotheby’s, w celu sfinansowania "Andy Warhol
Foundation for the Visual Arts". Gerald Bruneau również w tym czasie był w Ameryce, aby śledzić
kampanię wyborczą Jesse Jackson, drugiego Afroamerykanina w historii, który kandydował
na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Odwiedził ostatni dom Warhola przy 57 East
66th street pełen przedmiotów, dzieł sztuki i najrozmaitszych rzeczy, nagromadzonych
przez całe życie. Andy'ego cechowała zawsze wielka chęć posiadania natychmiast wszystkiego, co było bezużyteczne, ale
podobało mu się.
Przy tej okazji
powstała seria zdjęć dokumentujących miejsce zamieszkane przez Warhola przez
trzynaście lat. Dziś przypomina je tylko owalna cegiełka z napisem: "W tym
domu mieszkał Andy Warhol w latach 1974-1987". Reżyser Oliver Stone upamiętnił
to miejsce w filmie "The Doors", poświęcając mu całe dwie minuty – tu
spotyka Jima Morrisona na imprezie. Tyle...
Z tego powodu
fotografie Bruneau stają się dziś szczególnie cenne, ponieważ przenoszą nas w
intymność Warhola. Zielony salon w stylu wiktoriańskim z cennymi obrazami,
świecznikami, przedmiotami ozdobnymi, dużym marmurowym kominkiem i dwiema sofami
pokrytymi satyną, harmonizującą z kolorem ścian. Biały pokój dzienny wyposażony
był w eleganckie meble z lat czterdziestych i dzieła znanych malarzy współczesnych.
W sypialni znajdowały się inkrustowane meble w stylu imperialnym i krzesło
tapicerowane purpurowym aksamitem. To świadczy o burżuazyjnej tożsamości
wielkiego awangardowego artysty. "Przepis na to, aby być bohaterem
kontrkultury i odnieść ogromny sukces komercyjny jest jeden: mówić i robić
rzeczy radykalne w sposób konserwatywny". - przyznał się kiedyś.
Ale w piwnicy
budynku liczącego kilka pięter, z eleganckimi, lakierowanym czarnymi drzwiami
wejściowymi, otwiera się warholowski wszechświat: nieskończona ilość talerzy i filiżanek
z ceramiki w różnych kolorach, stare krzesła i trochę zużyte fotele, przedmioty
znalezione na ulicy (jak to się stało ze słynną czerwoną kanapą ze Srebrnej
Fabryki, która następnie zniknęła podczas przeprowadzki, gdy postawiono ją na
chwilę na chodniku), drewniane rzeźby z parady na Dzień Kolumba, dziecięcy
konik, któremu brakuje biegunów i ogona. Wszystkie te obiekty służyły Warholowi,
aby tworzyć jego sztukę. Wszystko opatrzone jest jego niewidzialnym znakiem. Nosi
jego artystyczne piętno.
- Kiedy poszedłem do piwnicy domu, aby sfotografować ten ukryty
wszechświat Warhola, miałam dziwne uczucie odkrywania czegoś efemerycznego i
niezniszczalnego jednocześnie, i udało mi się to udokumentować. Światło było
wspaniałe i szczególne, unosiły się w nim mikroskopijne cząsteczki kurzu. - opowiadał Gerald – Te drobinki były mieszaniną wszystkiego:
czasu, który przemijał skandując życie, śmierć i historię, gwiezdnego pyłu
Superstars Warhola i Angel Dust – proszku, od którego oszalała tamta epoka. To
był pył Andy'ego Warhola... Andy
Warhol's dust…
Z bezpośrednim
doświadczeniem pracownika Factory Andy’ego Warhola związana jest również inna seria
fotograficzna Geralda Bruneau: reportaż z Chelsea Hotel i z klubu nocnego
Tunnel w Nowym Jorku. W tym mitycznym hotelu, który był miejscem spotkań
artystycznej bohemy i pobytu wielkich gwiazd, takich jak Bob Dylan, Janis Joplin,
Patti Smith i Sid Vicious – oraz w tym słynnym klubie nocnym usytuowanym w historycznym
Terminal Warehouse Company Central Stores Building, francuski fotograf uwiecznił
najbardziej zwariowany warholowski świat: drag queens, ulicznice, transseksualiści,
homoseksualiści, zbłąkani, piękni i przeklęci z lat 80-tych ubiegłego wieku.
Fotoreportaż Bruneau oddaje doskonale warholowską atmosferę: dekadencki i
beztroski styl życia, pełen luksusu, sławy, pieniędzy, alkoholu, narkotyków i
niekończących się imprez.
Wokół Andy’ego
Warhola skupiały się zawsze osobowości niesamowite i oryginalne. Nazywał siebie
"szefem", ale nie chciał nigdy eksponować swojej indywidualności.
Nigdy nie był niczym więcej jak tylko lustrem otaczającego go świata, był
takim, jakim jego dworzanie chcieli go mieć. Jego Fabryki Sztuki były "miejscem
ideologicznym", gdzie wiele zagadnień teoretycznych Pop Artu przekształcano
w styl życia, w sposób bycia, działania i manifestowania się, a na końcu w modę.
Po prostu w Andy Warhol's modes.
Życie Geralda
Bruneau jest niczym nurkowanie w oceanie wielu różnych rzeczywistości. Po
doświadczeniach w Factory Warhola, były "tancerz Lautnera" szukał
własnej drogi jako fotoreporter podążając śladami bluesa wzdłuż brzegów Missisipi,
odwiedzając skazanych na karę śmierci w amerykańskich więzieniach, żyjąc z
Meninos de Rua w Brazylii, śledząc ruchy bojowników PKK w Kurdystanie, gwałtowne
zamieszki w Tiranie w 1990, a także los Armii Czerwonej po upadku Muru Berlińskiego.
Ostatecznie we
Włoszech odnalazł swój niepowtarzalny styl stając się wielkim portrecistą. Przetworzył
filozofię Pop Art oraz doświadczenie „robotnika” Andy’ego Warhola i zastosował
je przy własnych performanceach fotograficznych wykonanych z udziałem gwiazd ze
świata polityki, kultury i nauki. Dziesiątki jego fantastycznych portretów
sławnych Włochów można było podziwiać w 2013 roku, w Rzymie, w ramach wystawy
"Sto lat Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej we Włoszech", w Ara Pacis.
Ale znamy je dobrze ze stron gazet i kolorowych magazynów.
- Czego nauczyło mnie doświadczenie z Andy’m Warholem? Że
każdy rodzaj sztuki jest wynikiem współpracy, wymiany i zdolność do
podejmowania oraz dzielenia się pracą z innymi. Jak mówił Warhol: "Pop Art
to sposób kochania rzeczy." I taki jest mój warholowski styl pracy - powiedział mi, aby przekonać mnie do
rozpoczęcia i realizacji projektu "Pył Andy'ego Warhola".
Agnieszka Zakrzewicz - grudzień 2014 - maj 2015