domenica 3 maggio 2015

AGNIESZKA ZAKRZEWICZ - Gerald Bruneau. Pył Andy'ego Warhola


Gerald Bruneau. Andy Warhol's dust


In the future everyone will be famous for 15 minutes (W przyszłości każdy będzie sławny przez 15 minut) - to jedno z najbardziej znanych powiedzeń Andy'ego Warhola, wielkiego świadka utowarowienia nowoczesnego społeczeństwa i jego wartości.
Fotograf "portrecista" Gerald Bruneau stał się znany dzięki swojej ogromnej produkcji zdjęć opublikowanych w czasopismach całego świata.
Co łączy tego byłego chłopaka z długimi blond włosami, który po raz pierwszy objawił się publicznie jako tancerz w filmie Georgesa Lautnera “Ne nous fachons pas”, z ojcem Pop-Artu?
Smuga wymiany doświadczeń twórczych i życiowych, której to historia po raz pierwszy zostaje opowiedziana poprzez wystawę fotograficzną "Andy Warhol’s dust" (Pył Andy'ego Warhola), prezentowaną w galerii Sztuki Współczesnej Giacomo Guidi w Rzymie.

Jak napisała Alexandra Rosati: "Życie Geralda Bruneau jest nurkowaniem w oceanie nieskończenie wielu różnych rzeczywistości, tak różnych od siebie, że mogą zdezorientować każdego, kto próbuje stanąć w ich obliczu." Bruneau, urodzony we Francji i obywatel świata z wyboru, swoją pierwszą podróż do USA odbył w latach 1978-1980. Piękny Dandie wylądował w Nowym Jorku, stając się od razu "robotnikiem" Fabryki Andy'ego Warhola, mieszczącej się wtedy przy 860 Broadway Street, w budynku naprzeciwko Union Square, dziś już kompletnie przebudowanym.
Filozofia Warhola polegająca na profanacji obiektu sztuki, aby stał się on produktem masowej konsumpcji, zupełnie jak Coca Cola w butelkach lub zupy Campbella w puszkach (dziś uświęcone dzięki jego dziełom), doprowadziła go do konieczności podjęcia produkcji seryjnej swoich obrazów przy pomocy sitodruku, ale również do robienia zdjęć i powielania ich, nagrywania filmów (często w duchu glamour) oraz przeprowadzania tzw. Screen Test.  Warhol przedsiębiorca - aby pracować tak jak chciał - potrzebował świty wykonawców: drag queens, gwiazd filmowych, znanych osobistości, arystokracji, ale także fotografów, muzyków i wolnomyślicieli. Stawali się oni sławni jako Supergwiazdy Warhola. Ci "robotnicy sztuki" pomagali mu tworzyć jego obrazy, występowali w jego filmach i kreowali atmosferę, dzięki której Factory były legendarne. "To bardzo trudne mieć tak wielu znanych ludzi w biurze, jednocześnie i w tym samym czasie, bo nikt nie rozumie, co tu robią inni." - Warhol wyznał kiedyś.

- On sam wyszukiwał dziwaczne osobowości. Otaczał się ludźmi niezwykłymi. Artyści, arystokraci, osoby będące w stanie przekroczyć wszelkie granice. - opowiadał mi Gerald, kiedy zaczęliśmy pracować wspólnie nad projektem tej wystawy.
W tamtym okresie Bruneau był mężem księżniczki Giovanny Pignatelli, uwiecznionej przez Warhola na swoim obrazie, jak Brigitte Bardot, Marilyn Monroe, Elvis Presley, Jacqueline Kennedy Onassis, Marlon Brando, Elizabeth Taylor, czy inne gwiazdy, które stały się ikonami Pop Artu. O jego małżeństwie z arystokratką starszą o czternaście lat rozpisywały się gazety. Para uczestniczyła często w imprezach undergroundowych światka artystycznego Nowego Jorku. Andy Warhol uwiecznił ich swoim Polaroidem. Gerald i Giovanna w akcie pocałunku: piękni, szczęśliwi, zakochani (był to prezent ślubny ojca Pop Artu). Włoska księżniczka i jej francuski młody mąż brali też udział w sesji glamour wykonanej przez Christopera Makos’a dla Interwiew Magazine. To słynne czasopismo znane jako "Crystal Ball of Pop" i poświęcone kultowi gwiazd, zostało założone w 1969 roku przez Andy'ego Warhola i Gerarda Malanga.
- Mieszkaliśmy w luksusowym hotelu, i pamiętam, że pewnego dnia Andy przyszedł do mojej żony by zabrać ją na imprezę. Byłem tak wściekły, że zacząłem rzucać za nim kryształowymi popielniczkami z okna. Upadały na chodnik i rozbijały się na tysiące kawałków. Obracały się w kryształowy pył… Warhol w deszczu odłamków szkła, owiany chmurą krystalicznego proszku, to obraz, który pozostał mi w pamięci - powiedział mi Bruneau pokazując prywatne zdjęcia z przeszłości i fotograficzny portret żony, księżnej Giovanny Pignatelli w wannie pełnej piany, z koroną na głowie i jej obrazem wiszącym na ścianie z czerwonego marmuru, podpisanym przez wielkiego amerykańskiego artystę.

W 1982 roku Gerald Bruneau powrócił do Andy'ego Warhola, aby go sfotografować. Jak mi opowiedział łączyło ich zobowiązanie zawodowe i Warhol zgodził się mu pozować. Ojciec Pop-Artu sprzedawał zazwyczaj swój wizerunek jako produkt handlowy. Istnieje kilka autoportretów, które po jego śmierci osiągnęły stratosferyczne ceny. Wśród nich “Self Portrait“ wykonany w 1963 roku na stacji metra w Nowym Jorku, w kabinie do zdjęć paszportowych, a następnie powielony w technice sitodrukowej na płótnie podzielonym na cztery części, z niebieskim tłem. Na aukcji w Christie’s w 2011 roku został sprzedany za rekordową sumę 38,4 milionów dolarów. Warhol występował również w reklamach.
"Niektóre firmy były zainteresowane zakupem mojej aury. Nie chcieli mojej produkcji artystycznej. Powtarzano mi: "Chcemy twoją aurę”. Nigdy nie mogłem zrozumieć, co chcieli. Ale byliby skłonni zapłacić dużo pieniędzy za to. Pomyślałem wtedy, że jeśli ktoś był w stanie zapłacić aż tyle, powinienem spróbować wyobrazić sobie, co to jest."- napisał artysta w swojej książce The Philosophy of Andy Warhol (From A to B & Back Again).

Trzy ujęcia, na które Warhol przyzwolił portreciście Bruneau mają magię osiemnastowiecznych dagerotypów, przedstawiających ludzi w pozie godności i absolutnej pewności siebie, która wynikała z osiągniętego przez nich statusu społecznego. Andy Warhol siedzi na krześle poważny i uroczysty: pierwsze ujęcie pokazuje całą postać, drugie to portret ujmujący popiersie, trzecie to plan ogólny, gdzie w dużym, ciemnym pokoju twarz pozującego i jego charakterystyczna jasna paruka stają się świetlnym kontrapunktem.
Jest wiele innych zdjęć, które znamy, przedstawiających ojca popcultury jako "produkt Warhol", na równi z puszkami Campbell. Niewątpliwie natomiast Geraldowi Bruneau w swoich trzech ujęciach udało się uchwycić aurę Andrewa Warhola (tak brzmiało jego prawdziwe imię i nazwisko, gdyż miał korzenie słowiańskie). To ta sama aura emanująca z pierwszych obrazów fotograficznych przekazujących nam prawdę o osobie sfotografowanej i której utraty żałował Walter Benjamin w eseju Kleine Geschichte der Fotografie. Powtarzalność - jaką technicznie zapewniła właśnie reprodukcja fotograficzna, dzięki której możliwe było powstanie sztuki masowej i rozwój nowych kategorii estetycznych, zgodnych z nowoczesnym rytmem życia oraz produkcji - zniszczyła unikalność i wyjątkowość aury. Dawniej była nawet modna "fotografia post mortem", która polegała na reprodukcji zdjęcia zrobionego jeszcze za życia, z użyciem prochów zmarłego. «Co początkowo było ciałem, z ziemi (Pierwszy człowiek z ziemi – ziemski… - 1 Kor 15,47) przez śmierć znowu stało się popiołem i pyłem - i to jest napisane: bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!»...

W szczególności trzecie ujęcie portrecisty Bruneau odsłania nam inną wizję Warhola, który sam stał się ikoną Pop poprzez reprodukcję swojego wizerunku fotograficznego w różnych pozach i tonacjach. Andrew Warhola sfotografowany przez Bruneau, siedzący na krześle w rogu własnej pracowni, jest zwykłym człowiekiem, kruchym, przerażonym własnymi lękami i fobiami (w tym samotnością, chorobą i śmiercią). To wieczny widz, który rozpaczliwie potrzebuje otaczać się innymi, aby brać udział w ich życiu i wypełnić nim swoje własne. "Mam chorobę społeczną. Muszę wychodzić zawsze wieczorem. Jeżeli zostaję w domu, zaczynam rozmawiać z moimi psami. Gdy byłem w domu przez tydzień, moje psy dostały załamania nerwowego." - Andy wyznał w jednym ze swoich słynnych cytatów, a innym razem powiedział: "Wyglądam okropnie i nie dbam o to, aby dobrze się ubierać i być atrakcyjnym, ponieważ nie chcę podobać się nikomu. Minimalizuję moje pozytywne cechy i podkreślam złe. Jednak pomimo to zawsze jest ktoś mną zainteresowany. Zastanawiam się: "Co robię nie tak?".
Oto aura Andy'ego Warhola, za którą tak wielu chciało zapłacić sporo pieniędzy, ale indywidualność, to coś czego nie można kupić.

Gerald Bruneau sfotografował również ojca Pop-Artu w akcie pracy. Na wystawie "Pył Andy'ego Warhola" w galerii Giacomo Guidi, we współpracy z Edwardem Dionea Cicconi nadzorującym edycję i produkcję dzieł fotograficznych, wybraliśmy dwa ujęcia, które pokazują amerykańskiego artystę gdy maluje.
- Warhol rzadko malował osobiście. Myślał, projektował, tworzył idee, a prace ręczne delegował innym. Ale to on był jedynym autorem, ponieważ na wszystkim umieszczał swój podpis i swoje piętno. Potrzebny był tylko jego dotyk lub to, aby się pojawił i każde dzieło sztuki stawało się warholowskie. - wspomina Gerald.
Oczywiście, dla kogoś, kto nadał sobie drugie imię: "Business Man", cała egzystencja była naznaczona przywiązaniem do wartości estetycznej i handlowej: marka, luksus, pieniądze, mit, a przede wszystkim wiedza jak sprzedać i kupić. "Zacząłem jako artysta komercyjny i chcę skończyć jako biznesmen sztuki"; "Artysta to ktoś, kto produkuje rzeczy, których ludzie nie potrzebują, ale - z jakiegoś powodu - uważa, iż to dobry pomysł, aby im je sprzedać"; "Kupowanie jest bardziej amerykańskie niż myślenie i ja jestem bardzo amerykański." - W tych trzech zdaniach zawarta jest filozofia Andy'ego Warhola.

Warhol zmarł w Nowym Jorku w dniu 22 lutego 1987 w wyniku komplikacji po zabiegu. Zdążył zrealizować swoją wersję Last Supper, inspirowaną Ostatnią Wieczerzą Leonarda da Vinci. Miał 59 lat. Wielki profanator sztuki w rzeczywistości był człowiekiem religijnym, bojącym się śmierci, co wyraził w swojej serii wypadków drogowych, krzeseł elektrycznych i czaszek.
Rok później, 10.000 przedmiotów, które posiadał za życia zostało wystawionych na aukcji zorganizowanej przez Sotheby’s, w celu sfinansowania "Andy Warhol Foundation for the Visual Arts". Gerald Bruneau również w tym czasie był w Ameryce, aby śledzić kampanię wyborczą Jesse Jackson, drugiego Afroamerykanina w historii, który kandydował na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Odwiedził ostatni dom Warhola przy 57 East 66th street pełen przedmiotów, dzieł sztuki i najrozmaitszych rzeczy, nagromadzonych przez całe życie. Andy'ego cechowała zawsze wielka chęć posiadania natychmiast wszystkiego, co było bezużyteczne, ale podobało mu się.
Przy tej okazji powstała seria zdjęć dokumentujących miejsce zamieszkane przez Warhola przez trzynaście lat. Dziś przypomina je tylko owalna cegiełka z napisem: "W tym domu mieszkał Andy Warhol w latach 1974-1987". Reżyser Oliver Stone upamiętnił to miejsce w filmie "The Doors", poświęcając mu całe dwie minuty – tu spotyka Jima Morrisona na imprezie. Tyle...

Z tego powodu fotografie Bruneau stają się dziś szczególnie cenne, ponieważ przenoszą nas w intymność Warhola. Zielony salon w stylu wiktoriańskim z cennymi obrazami, świecznikami, przedmiotami ozdobnymi, dużym marmurowym kominkiem i dwiema sofami pokrytymi satyną, harmonizującą z kolorem ścian. Biały pokój dzienny wyposażony był w eleganckie meble z lat czterdziestych i dzieła znanych malarzy współczesnych. W sypialni znajdowały się inkrustowane meble w stylu imperialnym i krzesło tapicerowane purpurowym aksamitem. To świadczy o burżuazyjnej tożsamości wielkiego awangardowego artysty. "Przepis na to, aby być bohaterem kontrkultury i odnieść ogromny sukces komercyjny jest jeden: mówić i robić rzeczy radykalne w sposób konserwatywny". - przyznał się kiedyś.
Ale w piwnicy budynku liczącego kilka pięter, z eleganckimi, lakierowanym czarnymi drzwiami wejściowymi, otwiera się warholowski wszechświat: nieskończona ilość talerzy i filiżanek z ceramiki w różnych kolorach, stare krzesła i trochę zużyte fotele, przedmioty znalezione na ulicy (jak to się stało ze słynną czerwoną kanapą ze Srebrnej Fabryki, która następnie zniknęła podczas przeprowadzki, gdy postawiono ją na chwilę na chodniku), drewniane rzeźby z parady na Dzień Kolumba, dziecięcy konik, któremu brakuje biegunów i ogona. Wszystkie te obiekty służyły Warholowi, aby tworzyć jego sztukę. Wszystko opatrzone jest jego niewidzialnym znakiem. Nosi jego artystyczne piętno.
- Kiedy poszedłem do piwnicy domu, aby sfotografować ten ukryty wszechświat Warhola, miałam dziwne uczucie odkrywania czegoś efemerycznego i niezniszczalnego jednocześnie, i udało mi się to udokumentować. Światło było wspaniałe i szczególne, unosiły się w nim mikroskopijne cząsteczki kurzu. - opowiadał Gerald – Te drobinki były mieszaniną wszystkiego: czasu, który przemijał skandując życie, śmierć i historię, gwiezdnego pyłu Superstars Warhola i Angel Dust – proszku, od którego oszalała tamta epoka. To był pył Andy'ego Warhola... Andy Warhol's dust…

Z bezpośrednim doświadczeniem pracownika Factory Andy’ego Warhola związana jest również inna seria fotograficzna Geralda Bruneau: reportaż z Chelsea Hotel i z klubu nocnego Tunnel w Nowym Jorku. W tym mitycznym hotelu, który był miejscem spotkań artystycznej bohemy i pobytu wielkich gwiazd, takich jak Bob Dylan, Janis Joplin, Patti Smith i Sid Vicious – oraz w tym słynnym klubie nocnym usytuowanym w historycznym Terminal Warehouse Company Central Stores Building, francuski fotograf uwiecznił najbardziej zwariowany warholowski świat: drag queens, ulicznice, transseksualiści, homoseksualiści, zbłąkani, piękni i przeklęci z lat 80-tych ubiegłego wieku. Fotoreportaż Bruneau oddaje doskonale warholowską atmosferę: dekadencki i beztroski styl życia, pełen luksusu, sławy, pieniędzy, alkoholu, narkotyków i niekończących się imprez.
Wokół Andy’ego Warhola skupiały się zawsze osobowości niesamowite i oryginalne. Nazywał siebie "szefem", ale nie chciał nigdy eksponować swojej indywidualności. Nigdy nie był niczym więcej jak tylko lustrem otaczającego go świata, był takim, jakim jego dworzanie chcieli go mieć. Jego Fabryki Sztuki były "miejscem ideologicznym", gdzie wiele zagadnień teoretycznych Pop Artu przekształcano w styl życia, w sposób bycia, działania i manifestowania się, a na końcu w modę. Po prostu w Andy Warhol's modes.

Życie Geralda Bruneau jest niczym nurkowanie w oceanie wielu różnych rzeczywistości. Po doświadczeniach w Factory Warhola, były "tancerz Lautnera" szukał własnej drogi jako fotoreporter podążając śladami bluesa wzdłuż brzegów Missisipi, odwiedzając skazanych na karę śmierci w amerykańskich więzieniach, żyjąc z Meninos de Rua w Brazylii, śledząc ruchy bojowników PKK w Kurdystanie, gwałtowne zamieszki w Tiranie w 1990, a także los Armii Czerwonej po upadku Muru Berlińskiego.
Ostatecznie we Włoszech odnalazł swój niepowtarzalny styl stając się wielkim portrecistą. Przetworzył filozofię Pop Art oraz doświadczenie „robotnika” Andy’ego Warhola i zastosował je przy własnych performanceach fotograficznych wykonanych z udziałem gwiazd ze świata polityki, kultury i nauki. Dziesiątki jego fantastycznych portretów sławnych Włochów można było podziwiać w 2013 roku, w Rzymie, w ramach wystawy "Sto lat Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej we Włoszech", w Ara Pacis. Ale znamy je dobrze ze stron gazet i kolorowych magazynów.
- Czego nauczyło mnie doświadczenie z Andy’m Warholem? Że każdy rodzaj sztuki jest wynikiem współpracy, wymiany i zdolność do podejmowania oraz dzielenia się pracą z innymi. Jak mówił Warhol: "Pop Art to sposób kochania rzeczy." I taki jest mój warholowski styl pracy - powiedział mi, aby przekonać mnie do rozpoczęcia i realizacji projektu "Pył Andy'ego Warhola".

Agnieszka Zakrzewicz - grudzień 2014 - maj 2015

Nessun commento:

Posta un commento

Nota. Solo i membri di questo blog possono postare un commento.