domenica 3 maggio 2015

AGNIESZKA ZAKRZEWICZ - David Lynch. ślady



Oto dwie fotografie, które dla przeciętnego odbiorcy mogą być banalne i wręcz nic nie mówiące, lecz dla krytyka i historyka sztuki są niezwykle cenne i rzadkie.
Co właściwie przedstawiają te dwie fotografie?
Dzieło i moment jego wykonania…
Fotografia po lewo (A), przedstawia Davida Lyncha, który fotografuje to, co reprezentuje czarno-biała fotografia po prawo (B) - i została wykonana przez polskiego reportera Gazety Wyborczej. Fotografia B (po prawo) - to natomiast jedna z 30 „łódzkich“ fotografii, z tak zwanego cyklu „From Poland“, które David Lynch wybrał z 600, i która została pokazana podczas wystawy „David Lynch. Malarstwo i fotografia“, w galerii Atlas Sztuki, w Łodzi, w 2003 roku.
Ale co reprezentuje to kompletnie abstrakcyjne zdjęcie B i gdzie mogło zostać zrobione?
Fragment rzeczywistości tak bardzo enigmatyczny, bez żadnej konotacji czaso-przestrzennej, że mógłby być puzzlem mozaiki całego świata, że mógłby zostać sfotografowany wszędzie i przez każdego…

Dziura w asfalcie, którą znam z autopsji. Mówiąc jednak konkretniej – to ślad - odcisk po słupie nieistniejącej już dziś bramy, która prowadziła do kompleksu fabrycznego rodziny Scheiblera przy ulicy Tymienieckiego 3 – zaadaptowanego aktualnie dla potrzeb kulturalnych, jako Fabryka Sztuki. Tu, co roku, odbywa się Międzynrodowy Festiwal Fotografii w Łodzi. Najbardziej enigmatyczna fotografia Davida Lyncha z łódzkiej kolekcji galerii Atlas Sztuki to metafora „Łodzi fotograficznej“, bo tę dziurę – ten „ślad lynchowski“, powinien rozpoznawać każdy, kto z Łodzią i z fotografią ma coś wspólnego.

Tak wygląda Łódź w obiektywie Davida Lyncha – enigmatyczna, ukryta, nierozpoznawalna, niewidzialna. Lynchowskie „ślady“ – nazwa, która została użyta po raz pierwszy przez Artura Herasa i Kristine McKenna przy okazji wystawy Photographs and visual works by David Lynch” , w 1992 roku, w Sali Parpalló, w Valencji (Hiszpania). Ślady, którymi bez wątpienia należy pójść, aby odtworzyć sens 30 „łódzkich“ fotografii Lyncha, mających oddać „esencję, duszę, tajemniczość i bolesne stygmaty miasta“ – jak napisała prasa francuska przy okazji pierwszej wystawy „kolekcji łódzkiej“ w galerii Port Autonome, w Paryżu, w 2004 roku.

„Kobiety i fabryki“ – to była wskazówka Lyncha, kiedy narodziła się idea nowej wystawy w Rzymie, która stawiała sobie przede wszystkim zadanie historyczno-krytyczne: kontekstualizacja łódzkich fotografii w artystycznej twórczości tego autora i w systemie historii sztuki.
Jak stwierdził włoski krytyk filmowy - Daniele Dottorini, w książce pt.: „David Lynch, Il cinema del sentire“, w której analizuje fenomen twórczości Lyncha nie tylko z punktu widzenia sztuki filmowej, ale także fotografii – w różnych seriach fotograficznych, zrealizowanych przez tego autora, wyróżnia się stałą charakterystykę: z jednej strony występują zdjęcia, na których nie ma istot żywych, z drugiej – fotografie części kobiecego ciała. W obu przypadkach - w tak zwanych cyklach „nieorganicznych“ - jak „miejsca lynchowskie“, oraz w cyklach „organicznych“ – jak „ciało“, odnotowuje się wspólną cechę stylistyczną: powiększenia, w których traci się odniesienie do tego co „organiczne“ i „nieorganiczne“.
Tak właśnie jest w przypadku 30 fotografii Lyncha z kolekcji Atlasa Sztuki. 15 fotografii należących do cyklu „kobiet lynchowskich“ oraz 15 fotografii należących do cyklu „urban“ (pejzaże miejskie lub postindustrialne). Jedną z nich jest właśnie fotografia B, oznaczona jedynie numerem 17 – ale którą możemy obserwować także w momencie jej powstawania, na fotografii A.

Maszyny i mechanizmy były zawsze bardzo ważne dla reżysera amerykańskiego, który interesuje się bezpośrednio techniką widzenia poprzez „oko“ kamery filmowej i obiektywu fotograficznego. – „Maszyny mnie pasjonują, kocham je, gdyż reprezentują siłę i energię… stając przed maszynami, jak na przykład w fabryce, mam wrażenie znaleźć się w obliczu siły. Mają również związek z muzyką, gdyż są niczym orkiestra… „ – oto jedna z wypowiedzi Lyncha, która najlepiej świadczy o jego zamiłowaniu do fabryk. Ale obecność maszyn w fotografiach Lyncha ma sens o tyle, o ile mają one coś wspólnego z ciałem: albo dlatego, że maszyny zachowują ślady ludzi, którzy je używali, wykorzystywali - albo dlatego, że ich forma lub kompozycja optyczna - przypomina w jakiś sposób ciało, ze względu na dominację form okrągłych, wydłużonych (jak kominy fabryczne), lub ze względu na obecność elementów organicznych (woda, kałuże, błoto). Zdjęcia Lyncha znajdują się zawsze na granicy pomiędzy czymś „organicznym“ i „nieorganicznym“ – oddając sens materii („texture“ – używając ulubionego zwrotu tego autora).

W rozmowie Kristine Mckenna z Davidem Lynchem, opublikowanej w katalogu Fundacji Cartier, wspomina się po raz pierwszy o serii „industrial photographs of Poland“, i Lynch przyznaje, że fabryki w Polsce zrobiły na nim ogromne wrażenie. Ale na zdjęciach Davida Lyncha - nie można rozpoznać w żaden sposób miejsc, w których fotografie zostały zrobione. Pozornie, seria „industrial photographs of Poland“ nie różni się od serii „industrial photographs of German“, wykonanych kilka lat wcześniej, lub od innych fotografii z cyklów „nieorganicznych“, jakie Lynch zrobił w Nowym Jorku, New Jersey czy Inland Empire - w podmiejskiej enklawie, koło Los Angeles. Wszystkie fotografie Lyncha z jego cyklów „nieorganicznych“ łączy jedno – absolutny brak obecności istot żywych. „Maszyny, relikty postindustrialne, lampy, miejsca, które były używane przez istoty, ale wszystko to wydaje się porzucone, wszystko to nosi tylko ślad. Jak w przypadku ruin, które obrabowane przez czas, zachowują pamięć destrukcji“ – odnotował to już Artur Heras w swoim tekście krytycznym o fotografii Lyncha, z 1992 roku.
A jednak łódzkie fabryki (bo o nich się mówi w przypadku serii „industrial photographs of Poland“), uderzyły Lyncha w sposób szczególny – bo tu, Lynch, który jest koneserem archeologii postindustrialnej, spotkał się po raz pierwszy, nie tylko ze wspaniałą architekturą fabryczną z przełomu XIX i XX wieku, ale także z bolesną historią Europy, której Łódź – miasto czterech kultur - jest żywym symbolem.

O fotografiach Lyncha z serii „from Poland“ – wspomniano również podczas dyskusji Borisa Groysa i Andreia Ujica, która odbyła się w Hochschule für Gestalung, w Karlsruhe, 20 października 2006 roku (opublikowanej także w katalogu Fundacji Cartier). Profesor Groys, zaliczając Lyncha do tej grupy artystów powojennych, którzy tak jak Beuys i Kiefer, wzbogacili tradycję Modernizmu o swoje osobiste spojrzenie, na współczesny kolektywny dramat ludzkości, stwierdził, że zdjęcia zrobione przez amerykańskiego reżysera w Polsce - poprzez swoją szczególną atmosferę, jaka z nich emanuje – noszą w sobie także ślad pamięci obozów koncentracyjnych (wymieniając Auschwitz) oraz przymusowych przesiedleń Niemców, którzy po drugiej wojnie światowej musieli opuścić swoje enklawy w Europie Wschodniej. To samo odniesienie do obozów koncentracyjnych znalazł także w jednej z fotografii Lyncha zrobionych w Nowym Jorku, gdzie siatka staje się symbolem zniewolenia.

Oto „ślady“ Łodzi w fotografiach Lyncha, które Lynch pozostawił w Łodzi i po których warto pójść, aby Łódź mogła rozwiązać enigmat 30 fotografii z cyklu „Poland Nudes and Factories 2000“, wykonanych podczas pierwszej wizyty amerykańskiego reżysera, z okazji Festiwalu Camerimage w 2000 roku - i zasługujących dziś na miano „łódzkiej kolekcji“  - drugiej po "Polentransport" Josepha Beuysa, która znajduje się w Muzeum Sztuki w Łodzi, prawie całkowicie zapomniana przez Łódź – podobnie, jak zdjęcia Lyncha. Może należy wreszcie pogłębić interesujący fakt, że właśnie tych dwóch wielkich artystów XX wieku, uległo fascynacji Łodzią?).

Za każdym z 15 pejzaży postindustrialnych z kolekcji 30 fotografii łódzkich, należących do Atlasa Sztuki, kryje się jakiś ślad „lynchowski“ – jakieś „niewidzialne“ miejsce w naszym mieście (Pałac Poznańskiego, EC-1, Stara Przędzalnia, Beczki Grossmana), które warto byłoby rozpoznać, zidentyfikować i pokazać światu - jak w przypadku fotografii A i B, które reprezentują dzieło Davida Lyncha i moment jego wykonania.

Agnieszka Zakrzewicz – Rzym, czerwiec 2008 rok.

Nessun commento:

Posta un commento

Nota. Solo i membri di questo blog possono postare un commento.